Forum D&D Online - Najlepsze MMORPG Free to Play!

Błazen Gwyn pod mroczną wieża staną (a tak mu się bynajmniej wydawało patrząc na tą krwią karczmę zalaną).
- "Oberża pod Krewką krewetką" -wymamrotał przypominając sobie ogłoszenie które zobaczył jakiś czas temu, w miejscu "postem" nazywanym, na krętych drogach inter... yhym znaczy się Miejscem-Którego-Nazwy-Niemożna-Wymawiać. Faktycznie wizja przepysznej wodnistej polewki jaką kiedyś robiła jego matka człowiecza wydawała się nader kusząca, a i z miotłą nieregularna potyczka mogła być całkiem zabawna, ale...
-Krew, smród, i hałas tu odrobinę za duży. -pomyślał.
-No i popatrzcie na ten cyrk. Krasnolud popisać się przed tłumem lubiącym, pół-elf z stworzeniem niewiadomego pochodzenia owiniętym wokół szyi, mag z ego ponadprzeciętnym i jego towarzyszka o libido jak z tąd do Moronu. A! I oczywiście nasza perełka wśród dziwów kapłan co się chwile temu w orka barbarzyńcę zamienił.
-Nie dla mnie to miejsce, nie dla mnie ten wikt. Tu takich jak ja to na pęczki mają, tu barda potrzeba co by dusze niespokojne tego kramu śpiewem nakarmił. -Powiedział do nocy głuchej i drzwi wyrwanych.
Po czym powiedziawszy te słowa odwrócił się i zabrał rzyć w troki, w ciemną nocy odchłań.
Hop hop dało się usłyszeć w oddali, hop, hop moi mili.
Mijając błazna bard tajemniczy metalem obwieszony udając się własnie w kierunku karczmy natchnienia i widowni szukając, już w myśli składał komediowej piosenki słowa z "hop hop" które mu jakoś w pamięci zapadły.

Stuk uderzającej laski, towarzyszył krasnoludowi podczas swojej wędrówki. Nie dawno skończył swoje zadanie jakie dostał od pewnego kupca klejnotów.
Mam nadzieje, że tym razem dostaniemy swoją zapłatę- powiedział czyiś głos.
Kransolud zatrzymał się, spojrzał w powietrze i ujrzał szarego kruka zlatującego w jego stronę. Po chwili wylądował na jego ramieniu.
Drin, poprzednim razem nie udało się bo nasz zlecedoniowca wykiwał- odrzekł
Ptak, zaczął lekko ruszać skrzydłami. Skoro tak mówisz- powiedział

Szli tak w ciszy przez jakiś czas nim dotarli do miasta.
Kruk zaczął zlatywać i rzekł do swojego towarzysza. Wreszcie w cywilizowanym miejscu. Wskażę ci gdzie ma
być nasze spotkanie.
Krasnolud szedł zdziwiony, że w mieście tak cicho. Słychać było miałczenie kotów w pobliskiej alei.
Doszedł wreszcie gdzie kruk wylądował.
Ptaszysko powiedziało, To tu, Karczma pod Krewką Krewetką. Ja poczekam na zewnątrz i będę obserwować miasto. W net Drin wzbił się i pofrunął.
Człek podszedł do drzwi i otworzył. W karczmie było dużo klientów, ale na szczęście możnabyło znaleźć jeszcze kilka miejsc siedzących.
Krasnal ruszył do karczmarki i prosił o piwo. Zapłacił za swój trunek i wyruszył szukać stolika.
Po paru chwilach w końcu znalazł, postawił obok krzesła swój ekwipunek.
Wyciągnął z jednej kieszeni fajkę i usiadł. Szeptem wypowiedział słowo i na palcu wskazującym pojawił się mały płomyk. Zapalił fajkę i zaczął palić.
Hmmm, teraz co pozostaje to tylko czekać na niego.....- powiedział